Author: | Marcin Małek | ISBN: | 9788394316204 |
Publisher: | Lyrics | Publication: | August 30, 2015 |
Imprint: | Lyrics | Language: | English |
Author: | Marcin Małek |
ISBN: | 9788394316204 |
Publisher: | Lyrics |
Publication: | August 30, 2015 |
Imprint: | Lyrics |
Language: | English |
Nasze widzenie poezji wynika z odziedziczonych wzorów czytania – z mocy tonów podbudowujących wyolbrzymione duchowe ambicje. Współczesny, ale także i dawny czytelnik (w tym względzie nic się nie zmienia) postrzega poetę jako kogoś, kto myśli, czuje i mówi za niego, kogoś, kto za sprawą talentu budzi w nas świadomość pochodzenia, a więc żyje nie życiem własnym (nie dla siebie) ale „za” i dla milionów. Mieszka gdzieś tam, gdzie my, zwykli śmiertelnicy nie mamy wstępu – po drugiej stronie, pośród zaklęć, mitów i legend. Jest trochę jak ów nieszczęsny Ikar, którego lot i upadek stanowią szeroko rozpowszechniony symbol ludzkiego dążenia do realizacji zamyślonych celów wbrew naturalnym porządkom świata. Chcemy w nim widzieć tego, kto w pogoni za rzeczywistością, jest w pełni świadomy swojej straszliwej odpowiedzialności i zawsze wierny jakiejś idei, śmiało wkracza tam, gdzie żaden z pozoru normalny człowiek nie ośmieliłby się wejść, ponieważ przeszkadza mu w tym jego „Ja”. Poeta (żyjąc w nas) ma ich tysiące – trwa w wiecznym locie – upada aby się wznieść, wznosi się aby upaść. I tak bez końca, przechodzi z jednego wymiaru w drugi, stając się swoim zwielokrotnieniem.
Ile wymiarów ma poezja? Ile twarzy ma poeta?
A ile jest gwiazd na niebie?
Poeta jest tym, kim pozwoli mu być czytelnik, poezja jest tylko i aż tym, czym ją akurat widzimy, jak ją rozumiemy. Jest miłością, nienawiścią, odkupieniem, przekleństwem i przebaczeniem. Poeta zaś nosi ją w sobie - żyje i umiera z jej brzemieniem na sercu. Na życie i śmierć poety nigdy nie ma odpowiedniego czasu, mieszka w samym sobie pnąc się wyżej i wyżej po opuszczonych obwarowaniach grozy następstw dla chwili, kiedy go nagle zabraknie.
Nasze widzenie poezji wynika z odziedziczonych wzorów czytania – z mocy tonów podbudowujących wyolbrzymione duchowe ambicje. Współczesny, ale także i dawny czytelnik (w tym względzie nic się nie zmienia) postrzega poetę jako kogoś, kto myśli, czuje i mówi za niego, kogoś, kto za sprawą talentu budzi w nas świadomość pochodzenia, a więc żyje nie życiem własnym (nie dla siebie) ale „za” i dla milionów. Mieszka gdzieś tam, gdzie my, zwykli śmiertelnicy nie mamy wstępu – po drugiej stronie, pośród zaklęć, mitów i legend. Jest trochę jak ów nieszczęsny Ikar, którego lot i upadek stanowią szeroko rozpowszechniony symbol ludzkiego dążenia do realizacji zamyślonych celów wbrew naturalnym porządkom świata. Chcemy w nim widzieć tego, kto w pogoni za rzeczywistością, jest w pełni świadomy swojej straszliwej odpowiedzialności i zawsze wierny jakiejś idei, śmiało wkracza tam, gdzie żaden z pozoru normalny człowiek nie ośmieliłby się wejść, ponieważ przeszkadza mu w tym jego „Ja”. Poeta (żyjąc w nas) ma ich tysiące – trwa w wiecznym locie – upada aby się wznieść, wznosi się aby upaść. I tak bez końca, przechodzi z jednego wymiaru w drugi, stając się swoim zwielokrotnieniem.
Ile wymiarów ma poezja? Ile twarzy ma poeta?
A ile jest gwiazd na niebie?
Poeta jest tym, kim pozwoli mu być czytelnik, poezja jest tylko i aż tym, czym ją akurat widzimy, jak ją rozumiemy. Jest miłością, nienawiścią, odkupieniem, przekleństwem i przebaczeniem. Poeta zaś nosi ją w sobie - żyje i umiera z jej brzemieniem na sercu. Na życie i śmierć poety nigdy nie ma odpowiedniego czasu, mieszka w samym sobie pnąc się wyżej i wyżej po opuszczonych obwarowaniach grozy następstw dla chwili, kiedy go nagle zabraknie.